czwartek, 21 stycznia 2016

Wędrówki po wyspie - Gran Canaria

Za oknami mroźna i śnieżna zima, a w naszych wspomnieniach wciąż słoneczne plaże i uliczki Gran Canari... 

Las Palmas
Największa miejscowość na wyspie. Tutaj też wybraliśmy nocleg i spędziliśmy sporo wolnego czasu. Atrakcji jest bowiem mnóstwo. Warto najpierw zajrzeć na starą dzielnicę Vegueta, gdzie jest pełno zabytków, historycznych budowli, m. in. Katedra Św. Anny, Dom Kolumba czy ulica Triana. W północnej części miasta ulokowana jest jedna z nowszych dzielnic, w której można spotkać wielu turystów. Hotele, sklepy z pamiątkami, centra handlowe - znajdziemy tu wszystko co powstało specjalnie dla odwiedzających wyspę obcokrajowców. Zabłądziliśmy tam kilka razy, aczkolwiek nam pasowała bardzo okolica w której mieszkaliśmy (Hotel Las Palmas Urban Center), gdyż mieliśmy okazję do poznania zwyczajów Kanaryjczyków, spróbować lokalnej kuchni, czy zrobić zakupy w małym hiszpańskim warzywniaku. Aczkolwiek miasto jest piękne pod każdym względem, nie sposób jest zwiedzić wszystkie zakamarki Las Palmas, ale warto udać się na niejeden spacer. W mieście znajduje się też ogromna i niezwykła plaża Las Canteras, o której wspomina nie jeden przewodnik turystyczny. Dodatkowo znajdziemy tu wielkie porty, do których przypływają luksusowe statki wycieczkowe. Zapraszam do galerii zdjęć: 

(widok z katedry Św. Anny)
(Triana)
(pomnik kanaryjskich psów)
(jedna z uliczek Las Palmas)
(plac przed najstarszym hotelem)
(dzielnica turystyczna Santa Catalina)
(Darek z kaktusami ^^ )
(wieczorny spacer po mieście, ulica Pio XII)
(wieczorny spacer po mieście)
(Av José Mesa y López)
(deptak przy plaży las Canteras)
(Las Canteras)
(Las Canteras)
(port w Las Palmas)
(port w Las Palmas)
(Las Palmas z oddali)

Santa Brigida
Jedna z górskich miejscowości do której postanowiliśmy się wybrać na krótką wycieczkę. Podróż była dość ekscytująca, gdyż musieliśmy wznieść się ponad 500 m nad poziom morza w niedługim czasie. Zmiana ciśnienia, kręte uliczki towarzyszyły niesamowitym widokom. Przemieszczaliśmy się autobusami, a warto zaznaczyć, że kierowcy są bardzo wprawieni w podróży w takich warunkach i ich sposób jazdy jest dość brawurowy. Nie raz odczuwało się wrażenie, że tym razem może nie wyrobić przy skręcaniu. Na szczęście zawsze bezpiecznie dotarliśmy do celu, jednak widzieliśmy akcję ratunkową jednego z kierowców auta leżącego na boku na środku górskiej drogi. Wracając do Santa Brigidy... w kilku słowach: cicho, swojsko i pięknie. Spacerując uliczkami miasta spotykaliśmy niewielu ludzi, mogliśmy w spokoju cieszyć się wspaniałymi widokami. Warto zajrzeć do muzeum wina, wejście nic nas nie kosztuje, a można spróbować lokalnych trunków. W kilku miejscach rozpościera się fantastyczna panorama na góry, ponadto można zwiedzić zabytkowy kościół. Życie płynie tu w zupełnej harmonii ciszy i spokoju. Można się zauroczyć...

(muzeum wina)
(panorama Santa Brigida)
(pomnik starożytnych Kanaryjczyków)
(uliczka w Santa Brigida)
(uliczka w Santa Brigida)
(panorama na okolicę)
(uroczy domek i kaplica)

San Mateo
Nieco wyżej niż Santa Brigida, bo wznieśliśmy się o kolejne 200 metrów nad poziom morza. Miejscowość jest ulokowana w otoczeniu gór na wysokości około 820 m.n.p.m. W takich małych miasteczkach warto przysiąść na chwilę i spróbować lokalnych smakołyków. My wybraliśmy się do skromnej kawiarni oferującej przepyszne słodkości i dobrą kawę. Choć ciężko było się porozumieć, gdyż nie znamy języka hiszpańskiego, a nie wszędzie dogadamy się po angielsku, to mieszkańcy są bardzo otwarci i pomocni. Warto na chwilę zwolnić tempo i zatopić się w tym malowniczym miasteczku.... Do zwiedzania mamy kilka kościołów, ratusz oraz parę punktów widokowych (mirador). Jednym słowem - uroczo.

(kaplica de Vega de San Mateo)
(Plaza Ntra. Sra. del Pino)
(Ayuntamiento de Vega de San Mateo)
(panorama miasteczka)
(urocze uliczki)
(muzeum starożytnej Gran Canarii. lecz zamknięte)

Puerto de Mogan
Jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzenie południowej części wysypy. Postanowiliśmy zacząć od portowego miasteczka - Puerto de Mogan. Jeśli kiedykolwiek słyszeliście, że na wyspach kanaryjskich nie da się kupić świeżych owoców, ani warzyw, że jest pełno chińskich ciuchów i pierdół... to poniekąd prawda. Byliśmy w szoku ilu turystów można tu spotkać! Bazarek był przepełniony ludźmi oraz azjatyckimi i afrykańskimi sprzedawcami, którzy zaczepiali przechodniów. Strach pomyśleć jak wygląda to miasteczko w sezonie letnim. Puerto de Mogan to głównie port i mała okolica. Jest tu przepięknie, jednak jak dla nas - zbyt tłoczno, nie czuć klimatu Gran Canarii. Jednak... gdyby wyjść poza tak popularne uliczki można się pozytywnie zaskoczyć ;) Szukając spokojnego miejsca na śniadanie, na tyłach bazarku, znaleźliśmy ciche i niesamowite miejsce (zdjęcia poniżej). Zachwycający klif, kamieniste zejście do oceanu, który co chwile uderzał z hukiem o skały. Trudno opisać słowami urok tego miejsca. Najbardziej przygnębiające było to, że tysiące ludzi dziennie nieświadomie omija to miejsce nie zwracając nawet uwagi na to co dzieje się poza centrum turystycznym. Ale cóż, każdy spędza urlop jak chce ;) Niemniej jednak z wielką ulgą i uśmiechem wyjeżdżaliśmy z Puerto de Mogan.

(rynek w Puerto de Mogan)
(Port)
(Port)
(Port)
(okolice portu)
(nad klifem)
(nad klifem)
(nad klifem)
(nad klifem)

Maspalomas
Następne miasteczko na liście to Maspalomas. Jedno z najbardziej popularnych miejsc wśród biur turystycznych. Trzeba przyznać - jest ogromne i udało nam się jedynie zwiedzić okolicę przy plaży. A tu, choć podobnie jak w Puerto de Mogan, turystów jest mnóstwo, to jednak warto przyjechać. Chociażby po to aby zobaczyć niesamowity cud natury - pustynia nad samym brzegiem oceanu i to na hiszpańskiej wyspie! Wydmy Dunas de Maspalomas ciągną się prawie 6 km wzdłuż brzegu wody. Trafiliśmy niestety na nieciekawą pogodę, chociaż słońce później wyjrzało zza chmur, to cały czas wiał silny wiatr. Z wydm szybko uciekliśmy, gdyż piasek dostawał się wszędzie - we włosy, w oczy, nawet między zęby. Z pływania i opalania również nic nie wyszło. Wiatr był tak porywisty, że pozostało nam jedynie spacerowanie. Ale i tak było warto. Pomimo wielu potężnych hotelów, które składają się na krajobraz miasta, to jest tu pięknie i koniecznie trzeba tu przyjechać.

(widok na Dunas de Maspalomas)
(Dunas de Maspalomas)
(Dunas de Maspalomas)
(plaża w Maspalomas)
(plaża w Maspalomas)
(widok na miasto)
(...but first let me take a selfie...)
(pod palmami na deptaku)
(plaża w Maspalomas)

Agaete
Ostatni dzień miał nam upłynąć na słodkim lenistwie zatapiając się w złotym piasku plaż. Niestety, albo i "stety" wynalazłam w naszym przewodniku informację, że można spotkać na wyspach naturalne baseny oceaniczne. Musiałam to zobaczyć na własne oczy! Spakowaliśmy plecak i z samego rana ruszyliśmy do miejscowości Agaete, która znajduje się na zachodniej części Gran Canari. Wyglądem przypomina niewielką mieścinę w Grecji, bowiem wszystkie budynki utrzymane są w kolorystyce biało-błękitnej. Miasto jest spokojne i niewielkie. Dominują tu kamieniste plaże i rozległe widoki na góry oraz ocean. Kawałek dalej jest Puerto de las Nieves i tam znajdują się naturalne baseny utworzone z zastygłej lawy wulkanicznej. Przystosowano je jednak dla turystów - powstały schodki, barierki, tunele łączące zbiorniki wody. Baseny same napełniały się falami z oceanu, a w szczelinach można było znaleźć różne morskie stworki, m. in. czerwonego kraba :) Dla mnie - wrażenie niesamowite, aż nie chciało się stąd wracać.

(Agaete)
(Puerto de las Nieves)
(Puerto de las Nieves)
(kamienista plaża w Agaete)
(w drodze na baseny)
(w drodze na baseny)
(naturalne baseny)
(naturalne baseny)
(krab)
(okolice Puerto de las Nieves)
(okolice Puerto de las Nieves)

Bez wątpienia Gran Canarię można nazwać mini kontynentem i z pewnością - przepiękną wyspą hiszpańską. Nie wszystkie ścieżki udało nam się przemierzyć, ale jesteśmy zadowoleni z wyprawy i szczęśliwi, że mieliśmy okazję polecieć właśnie tam.

Pozdrawiamy i jednocześnie palujemy kolejne wojaże!



2 komentarze:

  1. świetny wpis i cudne zdjęcia Basiu! aż chce się tam jechać :) pozdrowienia z Poznania :D!

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :) Oj dawno mnie w Poznaniu nie było...

      Usuń