niedziela, 27 września 2015

Dzień w Poczdamie

Do Poczdamu najlepiej wybrać się przy okazji zwiedzania Berlina, gdyż te miasta dzieli jedynie 25 km, a łączy komunikacja miejska (metro). My zdecydowaliśmy się na podróż samochodem, co nie było najlepszym rozwiązaniem. Choć dojazd z okolic Szczecina jest bezproblemowy, dotarliśmy na miejsce w ok. 2,5 godziny, to samo poruszanie się po mieście samochodem do najwygodniejszych nie należy. W centrum, jak i na obrzeżach ciężko znaleźć darmowy parking, a przyjemność zostawienia samochodu w mieście kosztuje 0,50 Euro za każde 20 minut postoju (w godzinach 6-20). W końcu udało się nam znaleźć miejsce postoju, za które nie musieliśmy płacić, jednak do naszego hostelu mieliśmy kilometr spacerku. Dobrym pomysłem byłoby zabrać ze sobą rowery, gdyż w mieście jest bardzo dużo ścieżek rowerowych, a sami mieszkańcy preferują taką komunikację.
Oferty noclegu w Poczdamie są na każdym kroku, my jednak zdecydowaliśmy się na wcześniejszą rezerwację na stronie booking.com. I w taki właśnie sposób, noc w samym centrum miasta - tuż przy Ratuszu - wyniosła nas 28 Euro za dwuosobowy pokój i całkiem przyjemne warunki.

Przyjechaliśmy z samego rana, rozpoczynając wycieczkę od odwiedzenia Punktu Informacji Turystycznej w Dworcu Potsdam Hauptbahnhof. Tam zaopatrzyliśmy się w mapę całego miasta, która posłużyła nam do planu naszego zwiedzania.


Następnie ruszyliśmy do zdobycia jednego z największych kompleksów pałaców w Poczdamie - Parku Sanssouci. Samochód zostawiliśmy na parkingu tuż przy wejściu. Maksymalna cena za samochód osobowy to 10 Euro (do godz. 19), taryfa nocna jest już naliczana w inny sposób. Gdyby ktoś chciał skorzystać z parkingu krócej, wyniesie to wtedy 2 Euro za każdą godzinę (15 minut jest za free), jednak zwiedzenie parku z pewnością zajmie więcej godzin. Jeśli zamierzamy spędzić w Poczdamie kilka dni, warto na Park Sanssouci poświęcić cały dzień.



Bilet zakupiliśmy bez problemu, warto zaznaczyć, że wszędzie dogadamy się w języku angielskim, a mieszkańcy Poczdamu są bardzo pomocni. Za 19 Euro dostaniemy bilet dzięki któremu wejdziemy do wszystkich Pałaców w mieście przez cały dzień! Do większości z nich niestety obowiązuje rezerwacja na konkretną godzinę. Nam udało się jednak wchodzić do obiektów bez długiego czekania, jedynie do najbardziej popularnego Pałacu Sanssouci czekaliśmy dłużej. Warto tu dodać, że jeśli chcemy wykonywać zdjęcia wewnątrz pałacu, musimy wcześniej dopłacić 3 Euro.

Czas oczekiwania wykorzystaliśmy na zwiedzanie innych obiektów.


Pierwszy na liście znalazł się zabytkowy młyn, który znajduje się tuż przy wejściu do parku.


(Historische Mühle)

(Historische Mühle)


Myślę, że dla dzieci będzie to jedna z ciekawszych atrakcji, gdyż możemy wejść wysoko na ostatnie piętro młyna oraz na taras widokowy, gdzie dotknąć można skrzydeł wiatraka. Gdy zwiedzaliśmy młyn się nie kręcił, natomiast po gdy żegnaliśmy się z parkiem widać było jak wiatr kołysał skrzydła. W środku znajduje się kilka ekspozycji, zagadki dla dzieci, oraz zachowane urządzenia do pracy w młynie.



Następnie poszliśmy do czynnego Poczdamskiego Kościoła Pokoju, gdzie znajduje się krypta Fryderyka Wilhelma IV, drugiego właściciela pałacu ...


(Friedenskirche)

... oraz obeszliśmy z każdej strony Schloss Sanssouci i piękną winnicę z fontanną.

(Schloss Sanssouci)

(Weinbergterrassen)

(Schloss Sanssouci)

(Schloss Sanssouci)

Wejścia do Pałacu Sanssouci odbywały się co 5 minut. Na miejscu otrzymaliśmy audio-przewodnik w języku polskim. Ten rokokowy pałac został wzniesiony w połowie XVIII wieku dla króla Prus Fryderyka II Wielkiego, jako rezydencja letnia. Nazwa sans souci z j. francuskiego oznacza "beztroskę", gdyż, do takich wypoczynków miał służyć Fryderykowi ten pałac i co ciekawe - początkowo nie dopuszczano tam kobiet. Dziś dla zwiedzających udostępnionych jest kilka sal, m. in. Marmurowa, Sypialniana, Koncertowa oraz pokój do pracy. Oprócz zachowanych mebli, dekoracji i eksponatów, można podziwiać niesamowite zbiory malarstwa, oraz rokokowe ornamenty, które robią niesamowite wrażenie. Pałac Sanssouci jest punktem obowiązkowym do zwiedzenia w Poczdamie.


Nie daliśmy rady zwiedzić wszystkich obiektów. Niektóre z nich takie jak Grota Neptuna czy Nowy Pałac były zamknięte z powodu renowacji, a niektórych zwyczajnie nie zdążyliśmy odwiedzić. Sam ogród zajmuje powierzchnię 287 ha, a miejsc wartych obejrzenia jest około trzynastu! Na to zdecydowanie można poświęcić cały dzień.



Następnym punktem była Nowa Oranżeria, do której też musieliśmy zapisać się na konkretną godzinę oraz Łaźnie Rzymskie.


(Pomnik Fryderyka Wilhelma IV przed Nową Oranżerią)

(Widok na Łaźnię)

Budynek Nowej Oranżerii także był w remoncie, więc z zewnątrz nie robił wielkiego wrażenia, natomiast był otwarty dla zwiedzających. Wewnątrz najbardziej poruszyła nas Sala Rafaela - przepiękna, bogato zdobiona i ogromna sala w której znajdowały się niemieckie reprodukcje największych dzieł Rafaela. Mogliśmy podziwiać niemal 40 malowideł oraz kilka rzeźb.

Następnie przeszliśmy do Belvedere auf dem Klausberg, który niestety też był zamknięty....



(Belvedere auf dem Klausberg)

(Belvedere auf dem Klausberg z zewnątrz)

Nieopodal natknęliśmy się na (chyba jedyne w Parku) miejsce w którym można sobie coś przekąsić:

(Café - Restaurant Drachenhaus)

Kawiarenka wyglądała całkiem przyzwoicie, ale nam było szkoda czasu, aby się zatrzymywać. Zabezpieczyliśmy się w kanapki, czekoladę i kawę w termosie, co było świetnym rozwiązaniem. W Parku jest wiele miejsc, gdzie można sobie przysiąść i spokojnie schrupać kanapkę, a nawet przysiąść na dłuższy piknik.

Ruszyliśmy dalej w stronę Neues Palais, który obejrzeliśmy tylko z zewnątrz, kolejne renowacje....

(Neues Palais)

W tym momencie dopadło nas zmęczenie i deszcz, co spowodowało, że nie zajrzeliśmy na tyły pałacu, gdzie znajdowały się kolejne obiekty do zwiedzenia! O ile pamięć mnie nie myli, był tam Uniwersytet Poczdamski. (Musimy tu wrócić kolejnego - cieplejszego - dnia!)
Z ciekawostek: w tym miejscu właśnie, podczas wycieczki, wspólnie powiedzieliśmy - zakładamy bloga! No i stało się :)

Na mapie wypatrzyliśmy Pałac Charlottenhof i wybraliśmy go jako kolejny punkt wycieczki. Zwiedzających robiło się coraz mniej, nie wiem czy przez kapryśną pogodę, czy przez fakt oddalenia tego miejsca od wejścia, ale nam to pasowało. Nie lubimy tłoku. Pałac był letnią rezydencją księcia Fryderyka Wilhelma, otaczały go piękne ogrody.

(ogrody Schloss Charlottenhof)

(Schloss Charlottenhof)

(Römische Bäder)

Pokoje w Pałacu Charlottenhof były już dużo skromniejsze, ale warte uwagi. W tym jednym miejscu mieliśmy tylko problem z językiem polskim. Przewodnik (jak w innych punktach) komunikował się w języku niemieckim, a dla zwiedzających dostępne były tłumaczenia w języku angielskim i francuskim. Szczególną uwagę przykuł pokój urządzony w stylu "biwakowym" - wyglądał jak wielki namiot! Łóżka, ściany i sufit pokrywały pasiaste materiały, a baldachim nad łożem przypominał namiot.

Postanowiliśmy na tym zakończyć naszą przygodę w Parku Sanssouci i udaliśmy się do wyjścia. Zbliżała się godzina 17, więc wybraliśmy się jeszcze do jednego miejsca polecanego przez wszystkich - Schloss Cecilienhof w Nowym Parku oddalonego od nas o kilkanaście kilometrów. Całodniowy bilet na zwiedzanie trzeba było wykorzystać do końca! 
Nie byliśmy zaskoczeni, gdy zobaczyliśmy rusztowania i przysłonięte elewacje Pałacu, trafiliśmy na wyjątkowo trudny czas. Park wyglądał na mniej zadbany niż Sanssouci, w wielu miejscach trawa sięgała po kolana, leżały połamane gałęzie... a samych atrakcji do zwiedzania było o wiele mniej. Nam czasu wystarczyło jedynie na Pałac Cecilienhof, który zdecydowanie warto zobaczyć! Tam również otrzymaliśmy audio-przewodnik w języku polskim. Bogate sale, ciekawe wątki historyczne i przede wszystkim piękne miejsce. Ciekawostką jest też, że istnieje możliwość zobaczenia prywatnej sypialni Wilhelma Hohenzollerna i jego małżonki Cecylii. Aby to zrobić należy zgłosić to obsłudze Pałacu. Niestety z braku czasu - była już godzina 18, o której zamykane były wszystkie obiekty - zmuszeni byliśmy zrezygnować z tej przyjemności.

Zmoknięci i zmęczeni udaliśmy się do hostelu. Wieczorem, gdy już się ściemniało, wyszliśmy na spacer do centrum.... ale o tym już w następnym wpisie ;)

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny pomysł na bloga, życzę powodzenia w jego rozwoju :) Służę pomocą w razie spraw techniczno-blogowych

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł. turela :)

    OdpowiedzUsuń